Komiks - www.bezpiecznydzien.pl

Wakacyjne zdjęcia w sieci. Co może pójść nie tak?

Hotelowy taras z widokiem na morze, roześmiane dziecko z lodem, zachód słońca na plaży – wakacyjne zdjęcia kuszą, by natychmiast podzielić się nimi ze światem. Chwytamy telefon, dodajemy filtr, klikamy „opublikuj”. I choć publikowanie takich treści stało się już codziennością, warto zadać sobie jedno pytanie: kto tak naprawdę je zobaczy?

    Dziecko w sieci – tylko za zgodą…

    Wielu dorosłych nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie oni – rodzice i opiekunowie – kształtują pierwszy cyfrowy ślad swojego dziecka. Zjawisko tzw. sharentingu, czyli dzielenia się codziennym życiem dziecka w sieci, stało się codziennością. Ale coraz więcej specjalistów bije na alarm: niekontrolowane udostępnianie zdjęć dzieci może zagrażać ich prywatności, a nawet bezpieczeństwu.

    Nie od dziś wiadomo, że zdjęcia pociech są jednymi z najczęściej udostępnianych treści w mediach społecznościowych. Wakacyjne obrazki mają swój urok – uśmiechnięta buzia na tle morza, pierwsze fale, kąpiele w basenie, piaskowe zamki i kolorowe materace. Ale to właśnie plaża i strój kąpielowy są tym, co powinno nam zapalić czerwoną lampkę.

    Warto też pamiętać, że dziecko kiedyś dorośnie. To, co dziś wydaje się „słodką pamiątką”, może za kilka lat stać się źródłem wstydu lub nieprzyjemnych komentarzy. Z badania EU Kids Online wynika, że połowa nastolatków (51%) czuje się zirytowanych tym, że rodzice publikują ich zdjęcia bez zgody, a ponad 41% doświadczyło negatywnych komentarzy w związku z tymi postami.

    Dodatkowo, 45,5 % nastolatków w Polsce czuje się zawstydzonych zdjęciami publikowanymi przez rodziców, a prawie co czwarty (23,8 %) jest zdecydowanie niezadowolony.

    Eksperci od cyfrowego bezpieczeństwa ostrzegają: zdjęcia dzieci w sytuacjach intymnych, w niekompletnym stroju lub w kąpielówkach – nawet jeśli są urocze – nie powinny trafiać do internetu. Dlaczego? Bo raz wrzucone zdjęcie może zostać zapisane, skopiowane, a nawet wykorzystane w sposób, którego żaden rodzic nie chce sobie wyobrażać.

    W 2024 roku zespół Dyżurnet.pl zakwalifikował 1012 zgłoszeń jako materiały przedstawiające dzieci w seksualnym kontekście. Wśród nich znalazły się również treści, które najprawdopodobniej zostały bezprawnie pobrane z mediów społecznościowych – często przedstawiały najmłodszych w codziennych, pozornie niewinnych sytuacjach, takich jak zabawa na plaży czy wakacyjny wypoczynek.

    Eksperci z zespołu Dyżurnet.pl ostrzegają – im więcej zdjęć dziecka trafia do sieci, tym większe ryzyko ich niewłaściwego wykorzystania, również w kontekście rozwoju technologii generatywnej AI. Algorytmy sztucznej inteligencji, mając dostęp do obszernej i uporządkowanej próbki danych wizualnych, mogą tworzyć bardziej realistyczne treści, zbliżone do rzeczywistości – co dodatkowo zwiększa zagrożenie.

    „Zanim opublikujemy w sieci zdjęcia naszych dzieci, powinniśmy się dobrze zastanowić – to, co raz trafi do internetu, może tam pozostać na zawsze i być wykorzystane w sposób, nad którym nie mamy kontroli. Prywatność dziecka to coś, co musimy chronić od samego początku” – mówi Anna Kwaśnik ekspertka ds. budowania świadomości cyberbezpieczeństwa w NASK.

    Dorośli też zostawiają cyfrowy ślad – czasami ujawniają zbyt wiele

    To, co zostaje opublikowane w internecie, może łatwo trafić do niepowołanych odbiorców. Dlatego przed udostępnieniem warto zadać sobie kilka podstawowych pytań.

    • Czy profil w mediach społecznościowych jest ustawiony jako prywatny?
    • Kto widzi posty – tylko znajomi, ich znajomi, a może… cały internet?
    • Czy publikowane treści nie zawierają wrażliwych informacji?

    „Nie ma mnie w domu” – czyli ryzykowna relacja z wakacji

    Publikowanie zdjęć i relacji z wakacyjnego wyjazdu w czasie rzeczywistym może wydawać się nie tylko atrakcyjne, ale również naturalne. Jednak z perspektywy bezpieczeństwa – to informacja, że dom lub mieszkanie stoją puste.

    Tego typu posty to prawdziwa gratka dla złodziei. Dotyczy to nie tylko osób prywatnych, ale też właścicieli małych firm. Przykładowy wpis typu: „Zasłużony urlop! Wracamy za dwa tygodnie” może być wręcz zaproszeniem do działania dla przestępców.

    Geotagi, bilety, rezerwacje – zdradzają więcej niż się wydaje

    Wakacje to idealny moment, by dzielić się radością z podróży – zdjęcia z plaży, zachody słońca, selfie na lotnisku. Ale zanim wrzucisz kolejny post z lokalizacją, warto na chwilę się zatrzymać. Geotagi, czyli automatyczne oznaczenia miejsca, które dodaje Twój telefon, mogą powiedzieć innym znacznie więcej, niż byś chciał. Zdradzają nie tylko, gdzie jesteś, ale też… gdzie Cię nie ma. A jeśli do zdjęcia z lotniska dołożysz godzinę i datę, to dla złodzieja jasny sygnał: dom stoi pusty, właściciele wyjechali.

    To samo dotyczy biletów i potwierdzeń rezerwacji. Karta pokładowa czy ekran z aplikacji hotelowej może wyglądać świetnie na Insta, ale dla cyberprzestępcy to gotowa kopalnia danych: imię i nazwisko, numer rezerwacji, kod QR, daty pobytu, czasem nawet dane płatnicze. Taka paczka informacji może posłużyć do anulowania Twojej podróży, przejęcia konta lub – co gorsza – kradzieży tożsamości. Z pozoru niewinny zrzut ekranu potrafi otworzyć komuś niepowołanemu drzwi do całej Twojej podróży.

    W skrócie? Ciesz się wakacjami, rób zdjęcia, kolekcjonuj wspomnienia – ale publikuj z głową. Bezpieczna podróż to nie tylko ubezpieczenie i krem z filtrem.

    Wakacyjne relacje w social mediach – 5 zasad, o których warto pamiętać?
    • Nie publikuj nagich zdjęć dzieci, ani w strojach kąpielowych – nawet jeśli treść przeznaczona jest „tylko dla rodziny”.
    • Przed udostępnieniem, zadaj sobie pytanie, czy ten obrazek będzie nadal komfortowy do oglądania za rok lub kilka lat?
    • Zadbaj o ustawienia prywatności – ogranicz dostęp do treści wyłącznie dla zaufanych osób.
    • Nie publikuj zdjęć kart pokładowych, biletów ani numerów rezerwacji – dane te można łatwo przechwycić i wykorzystać.
    • Zdecydowanie bezpieczniejszym rozwiązaniem jest publikacja zdjęć z wakacji po powrocie, zamiast relacjonowania wyjazdu na żywo.

    Internet nie zapomina – a wakacje powinny pozostać przyjemnym wspomnieniem

    „Publikowanie zdjęć i relacji z wakacji może być nie tylko ryzykowne pod względem bezpieczeństwa – bo informujemy wszystkich, że nie ma nas w domu – ale też mieć długofalowe konsekwencje. To, co wrzucamy pod wpływem chwili, w emocjach, dziś wydaje się niewinne, a za kilka lat może nas zawstydzać lub zostać użyte przeciwko nam. Dlatego warto dwa razy się zastanowić, zanim coś opublikujemy – szczególnie jeśli dotyczy to dzieci lub prywatnych sytuacji. Warto też regularnie sprawdzać ustawienia prywatności naszych profili i ograniczać widoczność postów tylko do znajomych” – mówi Anna Kwaśnik, ekspertka NASK.

    Wakacje to idealny czas na odpoczynek – również od nadmiaru publikowania. Nie trzeba rezygnować z udostępniania wspomnień, by chronić siebie i swoich bliskich. Wystarczy odrobina rozsądku i świadomości, by cyfrowy ślad nie zamienił się w cyfrowy problem.

    Bo najpiękniejsze chwile – te naprawdę ważne – często najlepiej smakują, gdy zostają tylko dla nas.

    Dofinansowano ze środków UE.

    Udostępnij ten post
    Łuna gradientu wychodząca od dołu

    Najnowsze artykuły